Czy inwestowanie w klocki LEGO ma jeszcze sens?

Nie wiem jakim inwestorem jesteś. Czy dopiero zaczynasz i właśnie kupiłeś pierwszy zestaw do szafy, a może przyglądasz się z boku i zbierasz informacje, czy jednak masz już pokaźny magazyn z EOL-ami (zestawy, których nie ma już w produkcji) z ostatnich kilku lat. Niezależnie od doświadczenia w tej materii, chyba każdy zadaje sobie pytanie: Czy inwestowanie w klocki LEGO ma jeszcze sens? A może jest już za późno i na rynku jest za duża konkurencja? Bo może energia i kapitał poświęcany na klocki nie zwrócą się na tyle, żeby to wszystko się opłacało? W ostatnich latach zainteresowanie alternatywnymi sposobami pomnażania swoich oszczędności rośnie lawinowo. Jedną z nich są właśnie klocki LEGO. 

Widzimy to chociażby po grupie Inwestuj w LEGO, którą założyłem w maju 2020 roku.  Obecnie na grupie jest ponad 11 tys. obserwujących, na allegro przy każdym wycofanym już zestawie mamy mnóstwo ofert, na grupach sprzedażowych, czy OLX jest ich jeszcze więcej. Będąc w “bańce LEGO” i konsumując dużo treści związanych z duńskimi klockami możemy odnieść wrażenie, że w klocki LEGO inwestuje już każdy. Ale wcale tak nie jest…

Inwestycja w klocki LEGO to wciąż nisza, która zagospodarowana jest przez wąskie grono osób. Oczywiście odnosząc te liczby do populacji naszego kraju. Zróbcie prosty test. Zapytajcie 10 znajomych ze swojego otoczenia, czy inwestują w klocki LEGO. Ja tak zrobiłem, wynik? Większość wykazała zdziwienie, że można w ogóle w to inwestować, dwie coś tam słyszały, a jedna inwestuje… 2 lata temu kupiła Central Perk i trzyma w szafie. Oczywiście byli to znajomi spoza “legowej bańki”.

Narzędzie przydatne każdemu inwestorowi w klocki LEGO znajdziecie na app.faniklockow.pl

W luźnych rozmowach z inwestorami przewija się czasem temat: “Szkoda, że nie było mnie na rynku 5-10 lat temu, wtedy inwestowanie w LEGO było dużo prostsze.” Niekoniecznie. Fakt, konkurencja wśród resellerów była na dużo niższym poziomie, ale i osób zainteresowanych odkupieniem zestawów kolekcjonerskich było mniej. Do tego oferta setów nadających się pod inwestycję była nieporównywalnie mniejsza, teraz jest zupełnie inaczej i inwestorzy rozkładają swoje zainteresowania na wiele różnych serii. Nasze magazyny różnią się coraz bardziej i jest coraz mniej pozycji, którą ma każdy.

Jeżeli przyjmiemy sobie krótki horyzont inwestycyjny to właśnie teraz mamy najlepsze czasy na lokowanie środków w klockach, wiele setów jeszcze w roku zakończenia produkcji grubo przebija swoją cenę katalogową i kupując w odpowiednim momencie bardzo szybko można zrobić te modelowe 100% zwrotu z inwestycji brutto. To zjawisko, którego jeszcze 2 lata temu nie było. Pamiętam, że w lutym 2020 roku można było kupić modular – Paryską Restaurację za ok. 550 zł, wtedy ten set już oficjalnie był wycofany! Dziś sytuacja nie do pomyślenia, a Paryska “chodzi” teraz po ok. 2000 zł. 

Modular Buildings, czyli jedna z najlepszych inwestycji ostatnich lat.

Największym stymulatorem wzrostu rynku inwestorskiego jest firma LEGO. Każdego roku wypuszcza ona mnóstwo nowych zestawów, zdejmując z rynku grubo ponad 200 pozycji (dane z tego roku). Ogromna rotacja zestawów to jedno, ale warto zwrócić uwagę jakie sety wypadają. Mamy coraz więcej propozycji +18 w ciemnych pudełkach dla dorosłych fanów LEGO, a to te w dużym stopniu są paliwem dla inwestorów. Program “Adults Welcome” ma się dobrze i z każdym rokiem przybiera na sile. Z klocków buduje się dzisiaj już niemal wszystko i zachęca się do tego hobby coraz więcej osób, także tych, które do tej pory z LEGO nie miały nic wspólnego. Coraz wymyślniejsze konstrukcje zacierają granicę między budowlą z klocków, a rzeźbą, która zdobi nasze nowoczesne wnętrza.

Bardzo dużo jest też zestawów na licencji Star Wars, Marvel, Harry Potter, filmy, seriale, sety te w większości są dedykowane dzieciom, jednak po zakończeniu produkcji też są handlowane wysoko. Oprócz tego dobrze znane serie City, czy Ninjago również mają wiele zestawów z potencjałem inwestycyjnym. Wyniki sprzedażowe grupy LEGO niemal z każdym rokiem biją rekordy, a od czasu pandemii jeszcze przyspieszyły. Czy za 2022 będzie mieli kolejny rekord? Prawdopodobnie tak. Poniżej wykres sprzedaży produktów firmy LEGO na przestrzeni ostatnich lat.

KRYZYS

Słupki sprzedażowe grupy LEGO wyglądają imponująco, ale nic nie rośnie do nieba i także księgowi z Billund muszą brać pod uwagę chudsze lata, które być może nadchodzą. Każda firma podczas swojej działalności ma swoje wzloty i upadki i po wielu latach prosperity, powinno przyjść wyhamowanie zainteresowania jej produktami. Czy to w związku z błędnymi decyzjami samej firmy, czy ze względu na czynniki zewnętrzne, jak kryzys gospodarczy i ubożenie klasy średniej, która w dużej mierze jest konsumentem produktów premium, którymi klocki LEGO niewątpliwie są.

Podczas swojej bogatej 90 letniej historii firma LEGO przechodziła przez różne trudności, od pożaru w fabryce z lat 40-tych XX wieku i zniszczenia większości jeszcze drewnianych zabawek, po poważny kryzys finansowy na przełomie XX i XXI wieku. Jak to w ogóle było możliwe, że w ciągu kilku lat od ogromnego sukcesu serii Pirates, Castle, Western, złotych czasów Town LEGO stanęło nad przepaścią?

LEGO od początku istnienia jest firmą rodzinną i stery u władzy przejmują kolejni członkowie rodu Kristiansenów. Oczywiście nie można zakładać, że zarządzający firmą pod koniec XX wieku Kjeld Kirk (wnuczek założyciela LEGO) nie znał się na robocie, jednak osoby, którymi się otaczał nie zawsze dobrze mu doradzały. I tak na fali popularności hitowych serii z początku lat 90-tych XX wieku, Grupa LEGO postanowiła iść za ciosem otwierając kolejne Parki rozrywki Legoland, czy rozwijać sieć własnych sklepów firmowych, kosztem współpracy z dużymi detalistami, którzy stanowili znaczny wolumen sprzedaży. 

Siedziba firmy w Billund. LEGO jest obecnie na szczycie, ale nie zawsze tak było

Firma miała większe wydatki niż przychody, co w rezultacie w 1998 roku doprowadziło do tego, że LEGO po raz pierwszy wykazało stratę i gdyby nie decyzja o wejściu w zestawy na licencji jak Star Wars, czy Harry Potter, które stały się sprzedażowymi hitami, dziś moglibyśmy mieć inne hobby.

W LEGO brakowało też świeżych pomysłów, co zresztą widać po katalogach z lat 1998-2002. Kierownictwo duńskiego giganta zaczęło wypuszczać “dziwne” serie jak LEGO Scala, czy Jack Stone, co z perspektywy lat okazało się bardzo nietrafionym pomysłem, podobnie jak zawieszenie na jakiś czas serii DUPLO. Na pewno firmie LEGO nie pomógł też boom technologiczny, dzieci coraz więcej czasu spędzały przed komputerem, kosztem zainteresowania klockami.

Katalog LEGO z 1999 roku. Wystarczy tylko rzut oka, żeby stwierdzić, że firma była w kryzysie

Dziś sytuacji wygląda inaczej i ciężko sobie wyobrazić, żeby powtórzył się negatywny scenariusz sprzed lat. Oprócz naturalnego klienta jakim są dzieci, mamy też coraz mocniej rozwijaną ofertę dla dorosłych, którzy szukają odskoczni od jakże powszechnego świata cyfrowego. Budujemy, kolekcjonujemy, podziwiamy.  Globalne zainteresowanie klockami rośnie z każdym rokiem, a pomysłów na przyszłość wydaje nigdy nie zabraknąć. Po stronie plusów trzeba też zapisać ogólny wzrost e-commerce w Polsce. Coraz więcej klientów przekonuje się do zakupów w sieci, a to na pewno jest czynnik sprzyjający popytowi na zestawy LEGO.

Zatem dopóki z każdym rokiem widzimy wzrost sprzedaży, o popyt na naszej kolekcjonerskie perełki raczej możemy być spokojni. Pokolenie często dobrze już sytuowanych dzieciaków z lat 80-tych i 90-tych, które jako dorośli odkrywa w sobie na nowo pasję do klocków LEGO, potrafi głęboko sięgnąć do kieszeni. Napływ nowych klientów powinien absorbować napływ inwestorów i zyski procentowe mogą utrzymać się na podobnym poziomie. Warto zauważyć, że wielu nowych inwestorów w klocki LEGO jest też potencjalnymi klientami na zestawy już nie będące w produkcji. My inwestorzy jesteśmy również kolekcjonerami i część zysków z obrotu, przeznaczamy na swoje hobby, kolekcjonując serie, które nie są już w produkcji.

CO MOŻE PÓJŚĆ ŹLE?

Załóżmy hipotetycznie skrajnie nieprawdopodobny scenariusz: Firma LEGO upada, bankrutuje i nie ma chętnych na jej przejęcie, klocki LEGO stopniowo znikają ze sklepów. Oczywiście takie bankructwo musiałoby być spowodowane znacznym odwróceniem się klientów od marki, ale przez 90 lat LEGO tak silnie wrosło w świadomość milionów ludzi, że zawsze zostanie spora grupa, która będzie żądna zestawów. Wtedy jedynymi sprzedawcami byliby inwestorzy, którzy dyktowali by niebotycznie wysokie ceny. Zejdźmy lepiej na ziemię, prędzej Polska zdobędzie tytuł Mistrza Świata w piłce nożnej niż firma LEGO zniknie z rynku. Dużo bardziej prawdopodobnym scenariuszem jest wyhamowanie sprzedaży, dojście do szklanego sufitu i przesyt tym co proponuje firma z Billund. Brak napływu nowych dorosłych pasjonatów budowania z LEGO może czasowo zachwiać rynkiem inwestorskim.

Po drugie, już teraz rynek staje się coraz bardziej wymagający, profesjonalizuje się pod kątem obsługi klienta jak i wymogów formalno-prawnych, “sprzedaż na dziko” będzie coraz mocniej ograniczana przez organy skarbowe. Od 2023 roku obrót wielu kont np. z allegro ma być raportowany do krajowej Administracji Skarbowej. Więcej o tym pisałem TUTAJ.

Trzeba mieć też na uwadze globalny kryzys, który może przybrać na sile, a to może iść w parze z mniejszą ilością pieniędzy, które przeznaczamy na hobby, które możemy rozwijać jeżeli mamy zabezpieczone inne podstawowe potrzeby życiowe.

Magazyny inwestorskie w Polsce są coraz większe, ale do tych na zachodzie dużo nam brakuje

Po stronie zagrożeń trzeba też wpisać wydłużające się okresy produkcji zestawów, bo inwestorzy w klocki LEGO funkcjonują tylko dlatego, że LEGO nie chce i nie jest w stanie produkować zestawów przez wiele długich lat. Póki co moce przerobowe duńskiej firmy są mocno ograniczone i co roku obserwujemy ten sam scenariusz. W grudniu, gdy zainteresowanie klockami rośnie lawinowo zaczyna brakować towaru, sytuacja stabilizuje się dopiero w marcu. To jednak w kolejnych latach może się zmieniać, na Świecie powstają dwie duże fabryki klocków.

POLSKA NA TLE ZACHODU

Na koniec popatrzmy jak ten rynek wygląda na zachodzie. Tam popularność inwestowania w klocki LEGO zaczęło się wcześniej, co zapewne miało związek z bardziej zamożnym społeczeństwem jak i większą aktywnością firmy LEGO na rodzimych rynkach. Popatrzmy na liczbę sprzedawców na bricklink.com. Ten popularny marketplace dobitnie pokazuje ile mamy jeszcze do nadrobienia. Obecnie w Polsce działają 303 sklepy, podczas gdy w dużo mniejszej Belgii tych sklepów jest 378. Równie mała Holandia to ponad 1000, Niemcy 1163, Wielka Brytania prawie 1500. Oczywiście w tej statystyce nie jesteśmy na szarym końcu, wręcz przeciwnie, plasujemy się na wysokiej 7. pozycji, jednak wydaje się, że miłość do klocków z Danii w polskim narodzie jest na tyle duża, że w kolejnych latach powinniśmy piąć się w górę tego rankingu.

Liczba sklepów z Europy zarejestrowanych na portalu bricklink.com

Liczba sklepów to jedno, a zasoby zestawów drugie. Magazyny inwestorskie na zachodzie, czy w USA są dużo bogatsze niż u nas. To przekłada się też na ceny, wiele już nie produkowanych zestawów sporo taniej kupimy w Niemczech, czy Holandii. Wystarczy porównać ceny, przydatne narzędzie do tego znajdziecie TUTAJ. Mam wrażenie, że w Polsce inwestor, który ma 100 tys. euro w klockach uchodzi za “grubego misia”, podczas gdy na zachodzie taki inwentarz nie robi na nikim wrażenia. 

Na koniec wrócę do tytułowego pytania. Czy inwestowanie w klocki LEGO ma jeszcze sens? Nie wiem, ale wydaje mi się, że tak. Jednak każdy ma swój rozum i portfel, więc sam musi zadecydować czy i w jakim stopniu się w to angażować.